czwartek, 31 grudnia 2009

Amenra - Afterlife

Trzy zrośnięte ze sobą symetrycznie noworodki, za nimi nieprzenikniona otchłań oraz wynurzające się z niej macki, które próbują pochłonąć niewiniątka. Trzeba przyznać, że przedstawiona przez Belgów graficzna wizja dość mocno obrazuje z czym tak naprawdę będziemy mieli do czynienia w trakcie słuchania płyty. Dziś jest to sztuka niezwykła, aby właśnie za pośrednictwem okładki w tak dobitny sposób ukazać zawartość albumu. W tym wypadku wraz z muzyką stanowi to o dopełnieniu dzieła. Ciekawostką jest, że w odróżnieniu do wcześniejszych, brutalnych i surowych wydawnictw tym razem otrzymujemy trzy akustyczne, subtelne i melancholijne utwory, będące nową jakością w dyskografii muzyków z Amenra. Głos wokalisty, ani przez chwilę nie przechodzi w krzyk, talerze w To Go On.: And Live With. Out. mistycznie wybijają rytm, gitary natomiast wolno i konsekwentnie zmierzają do... no właśnie! Czego? Styku światów? W wyobraźni ciężko oprzeć się wrażeniu, że po trzecim kawałku stajemy na granicy wspomnianej otchłani. W rzeczywistości nasz nerw słuchu rejestruje odwrócone wersje pierwszych piosenek. Za sprawą takiego eksperymentu otrzymujemy wyśmienite, ambientowe kompozycje. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż tworzą one ze sobą bardzo logiczną całość. Efekt końcowy jest piorunujący, a atmosfera mistycznego poznania niezwykle gęsta. Noworodki wznawiają cykl - koło się zamyka. Życie i śmierć koegzystują obok siebie w idealnej harmonii.





Myspace

1 komentarz:

  1. przechodzą mi ciągle ciarki po plecach, gdy słucham tego albumu. nie rozumiem głosów, które okrzyknęly go nudnym, ale co zrobić.

    polecam z kolei poszukać w internecie zdjęcia nierozdzielonych bliźniąt typu ischiopagus. a dokładnie ischiopagus tripus. tu się znajduje inspiracja do okładki.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń