Mrok, ból i szczery przekaz - tak najtrafniej można określić muzykę wrocławskiego zespołu Guantanamo Party Program, o którym miałem już przyjemność pisać w ramach recenzji ich ostatniego wydawnictwa. Dzięki rozmowie z Grzegorzem - basistą grupy - poznacie nie tylko dalsze plany tych sympatycznych wymiataczy i ich postrzeganie sztuki, ale również drobne detale przypominające o tym, że nie samą muzyką człowiek żyje (chociaż w przypadku GPP zajmuje ona bardzo ważne miejsce).
Niedawno mieliście okazję zagrać o boku Ufomammut. Jak wspominacie ten czas? Jak Wasza muzyka była odbierana przez Włochów? W końcu to zupełnie inne klimaty. No i jak właściwie doszło do tego, że z nimi wystąpiliście?
Zacznę od końca. Odezwał się do nas Eldar z Lipska, który związany jest z grupą, która organizowała koncert Ufomammut. Zaprosił nas, na miejsce Kongh - Szwedzi nie mogli zagrać ze względu na problemy ze składem, a my byliśmy stosunkowo blisko, no i Eldarowi bardzo podobał się nasz krążek. Wrocław to już była kwestia kilku rozmów z Robertem, szefem Firleja i Tomkiem (Asymmetry). Ale to dzięki ich życzliwości mogliśmy zagrać we Wrocławiu. Nie umiem Ci jednoznacznie odpowiedzieć jak Włosi odebrali nasze występy. Na pewno byli dla nas bardzo mili i życzliwi, niestety my nie mogliśmy spędzić z nimi zbyt dużo czasu, bo zaraz po koncercie musieliśmy wracać z Lipska do domu. We Wrocławiu zamieniliśmy ze sobą kilka zdań i to wszystko. Sam wyjazd wspominam (przynajmniej ja) świetnie. Zagraliśmy w świetnym miejscu (UT Connewitz), w którym działają wspaniali ludzie, Wrocław - Firlej - bez dwóch zdań, to jest świetne miejsce do grania. Jedyny minus to taki, że we Wrocławiu wychodziło ze mnie (z nas?) zmęczenie i niewyspanie i miałem poczucie, że nie był to występ na pełnej krysznie.
Dużo osób, z tego co czytałem na forach, odebrało Wasz występ bardzo pozytywnie, i tak jak wcześniej nie za bardzo wiedzieli z czym się je tą muzę, tak teraz są bardzo podekscytowani i czekają na jeszcze - czy Takie głosy, a co za tym idzie, wsparcie słuchaczy jest dla Was silnym czynnikiem mobilizującym do dalszej pracy?? A może robicie to wszystko wyłącznie dla siebie i nieważne jaki byłby odbiór, dalej robilibyście swoje?
Pozytywny odbiór koncertów, płyty to na pewno dla nas energetyczny kop. Chociaż muzykę gramy dla siebie, ma ona wynikać z naszych potrzeb, takiego koktajlu emocjonalnego, jaki między nami się wytwarza, to fakt, że ktoś te emocje poczuł, odebrał, nawiązał z nami kontakt na takiej płaszczyźnie jest inspirujący. Nie mniej jednak, uwierz mi, gdyby takiego odbioru nie było i tak robilibyśmy swoje, bo muzyka i całe GPP to nasz zespół i nasza pasja..
Krążą plotki, że niedługo nagrywacie nowy materiał? Czego można się po nim spodziewać? Przewidujecie jakieś drastyczne zmiany w brzmieniu lub podejściu do utworów?
Rzeczywiście chcemy już niedługo nagrać nowy materiał. Mam nadzieję, że uda nam się to w pierwszym kwartale 2011. Czego się można spodziewać? Tego co zawsze, tylko bardziej, hahaha. Myślę, że nowy materiał będzie intensywniejszy, mocniejszy, cięższy i bardziej "soniczny". W tej chwili pracujemy nad czwartym numerem, na pewno nie ostatnim. Zresztą 3 z nowych kawałków gramy juz na koncertach, a jeden z tych nowych krąży w nawet akceptowalnej jakości dźwięku po youtube ;)
A teraz wytłumacz mi dlaczego tak bardzo nienawidzicie łatki post-metal? Jest ona ostatnio bardzo popularna. Posługiwanie się nią przyniosłoby Wam większe korzyści. :)
A co to znaczy post metal? To co gramy to hard core, pesymistyczny, wkurwiony, walcowaty hard core. Gramy muzykę, która jest pewnym kotłem - możesz w niej znaleźć różne rzeczy - przestrzenne wypuszczenia, sludge`owe walce, motoryczne riffy, noise`owe akordy i dysonanse, screamową melodykę. Ale wciąż jest to hard core. łatka post metalu trochę mnie martwi. Jesteśmy przez nią skazani na porównywanie do Blindead, ISIS i Cult of Luna. OK, to nawet miłe, ale chyba nie do końca trafne. Moja fascynacja takim graniem wyrosła na podwalinach Neurosis (z płyt "the word as law", "souls at zero" czy "enemy of the sun" - chociaż późniejsze tez kocham), czeskiej sceny noise core (Lvmen, Thema 11, Ravelin 7), polskich noise`owców (Ewa Braun, La Aferra, Krzycz), czy tuzów pokroju Today Is The Day. Myślę, że takie inspiracje sa bliskie wszystkim członkom GPP.
Ciekawi mnie kwestia szaty graficznej Waszego pierwszego wydawnictwa. Dlaczego zdecydowaliście się na tak surową, mroczną i zarazem minimalistyczną formę? Zaważyły względy finansowe, czy tak po prostu chcieliście?
Szata graficzna pierwszej płyty to efekt - może to zabrzmi dziwnie - kilku miesięcy rozmów, wymieniania się pomysłami i szukania optymalnego efektu. Prostota okładki, to moim zdaniem taka czysta karta, minimalizm, czysta forma. Czytelność i schludna elegancja. Koszta nie były dla nas istotne, ponieważ mamy zaprzyjaźnionych grafików, dobrych grafików, którzy byli skłonni zrobić dla nas artwork albo za darmo, albo za symboliczną złotówkę, jednak w efekcie tych naszych rozmów zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie. Moim zdaniem digipack wyszedł elegancko.
Następne pytanie nasuwa się samo: kiedy winyl? :)
Bardzo bym chciał, żeby zarówno debiut, jak i materiał ze splitu no i najnowszy album wyszły na czarnych krążkach. Niestety nie do końca od nas to zależy. No Sanctuary jest za małą firmą działającą według zasad DIY i dla nich wydanie winyla to poważne wydatki. A nie ukrywajmy, nasz cd nie sprzedaje się najlepiej, więc i ryzyko jest dla nich znaczne. Mam jednak nadzieję, że chłopaki z NS Rec. nie będą na naszej płycie stratni, bo to świetni ludzie, którzy robią fajną robotę.
Skoro już jesteśmy przy dalszych planach, to powiedzcie mi jak prezentuje się najbliższa przyszłość GPP? :)
Próby, próby, próby i koncerty, koncerty, koncerty. Chcielibyśmy grać ich z 50 razy więcej, ale to niemożliwe, bo wszystko rozbija się o prozę życia - praca, szkoła itp. Na pewno planujemy zagrać do końca tego roku z 10 koncertów. Wciąż kombinujemy nad Opolem i Wołowem k. Wrocławia. 3.X. gramy z Panaceą w Bolesławcu (w starej fabryce, fajne miejsce), a potem dopiero w listopadzie wybieramy się do Sosnowca, Krakowa, Chełma i Warszawy. Grudzień to mała trasa z naszymi przyjaciółmi z Niemiec - Seas of Stone - dwa koncerty w Polsce (Wrocław i Poznań) i dwa za zachodnią granicą (Berlin i Lipsk). Na przyszły rok planujemy trasę w Czechach i może kilka kolejnych koncertów z At The Soundawn. I my i Włosi, chcielibyśmy się spotkać i znów wspólnie coś pograć.
A z jakimi kapelami najlepiej Wam się występuje na jednej scenie? Cenicie sobie różnorodność w doborze współgrających zespołów?
Ciężko odpowiedzieć z kim nam się gra najlepiej. Fajnie było pograć z At The Soundawn, bo to świetna ekipa, z którą się zakolegowaliśmy, ja bardzo czekam na gig z Panaceą, Sun for Miles i trasę z Seas of Stone. Żałuje, że dwukrotnie nie udało nam się zagrać z Echoes of Yul. Róznorodność jest fajna i jeśli spotkamy się z zespołem, który nas zaciekawi, to na pewno taki koncert będziemy dobrze wspominać (tak jak np. Transwaggon w Pradze, czy Loma Prieta na Słowacji).
Gracie zdecydowanie niszową, choć zyskującą na sympatii odbiorców odmianę gitarowej muzy. Jak wygląda zatem kwestia organizacji gigów? Ciężko jest?
Jesteśmy w komfortowej sytuacji, bo albo imprezy załatwiamy w oparciu o naszych przyjaciół z Polski (ale nie tylko), albo mamy potężne wsparcie pod postacią Golema i Asymmetry. Bardzo za to dziękujemy.
Na swoim koncie macie pozytywnie przyjęty split z Echoes of Yul i Sun For Miles, znalazły się na nim Wasze utwory urozmaicone elektroniką. Czy w przyszłości planujecie dalej eksperymentować w tego typu obszarach?
Odkąd pojawiła się idea splitu z EOY i SFM cały czas na po głowie chodziło zaprzęgnięcie chłopaków z Echoes w jakieś rozszerzenie naszych tracków. Bardzo się cieszę, że Jarek sam zaproponował nam pomoc (co ciekawe wyprzedził mnie dosłownie o kilka minut, bo rozmawiałem z nim właśnie, żeby ten temat poruszyć) i udało nam się takie alternatywne wersje przygotować. Nie wykluczamy dalszej współpracy ani z EOY ani SFM, na chwile obecną jest za wcześnie, żeby mówić o ewentualnych szczegółach. Na pewno na razie nie ma mowy o tym, żeby do GPP doszła nowa osoba na stałe, która zajmie się elektroniką. Ale niczego nie wykluczamy w przyszłości.Wszystko jest możliwe, nawet zarówno rozrośnięcie się do 20 osobowego składu, lub zwężenie do trio :)
A jak Wasze zaangażowanie w granie przekłada się na szarą codzienność? Ciężko jest pogodzić muzykę ze zwykłymi sprawami typu: rodzina, praca, pies?
Nasze codzienne życie jest zwyczajne. Próbujemy pogodzić ze sobą pracę, szkołę, granie, życie towarzyskie i wszystko inne. Czasem jest ciężko. Ja pracuję jako nauczyciel w poradni psychologiczno-pedagogicznej, nie wiem, czy reszta chce zdradzać swoje tajemnice, ale powiem tyle, że poza mną i Kubą wszyscy pozostali gdzieś tam się uczą i poza Łukaszem wszyscy pracują, hahaha.
Nie planujecie rzucić kiedyś tego wszystkiego w cholerę i skupić się wyłącznie na przyziemnych kwestiach?
Mam nadzieję, że nigdy "nie wydoroślejemy", czytaj zajmiemy się poważnym życiem. Wszyscy kochamy muzykę, skoro przez tyle lat zajmowała ona tyle miejsca w naszych priorytetach, nie sądzę, żeby to się miało w przyszłości zmienić. Gdybym jednak kiedyś zrezygnował z muzyki pewnie bym dużo pisał, to jest tak jakby moje alter ego.
Czy utrzymanie przy życiu tego alter-ego jest drogie?
Aha, ciekawi cię czy nasze hobby jest kosztowne? Niestety tak, ale mamy wyrozumiałe dziewczyny (i żony), które nie krzyczą na nas i nie każą się wyprowadzać gdy kupujemy kolejny efekt do gitary, amp, czy blachy. W polskich warunkach jest to jednak pasja uderzająca po kieszeni i dlatego wciąz nie mam wymarzonego Ampega SVT Classic, Rickenbackera 4003 i Gibsona Thunderbirda. Ale to kwestia czasu, hahaha.
Wróćmy jeszcze tylko na moment do wspomnianej wyżej "drugiej osobowości". Twoja mroczna strona znajduje upust na blogu Kingdom of Cranes. Czy projekt ten stanowi integralną część konceptu GPP? I o co biega z ostrzeżeniem dla niepełnoletnich poprzedzającym tą lekturę?
Blog "Kingdom of cranes" to moja i jak na razie tylko moja idea, chociaż nie wykluczam, że wejdzie w to ktoś jeszcze. Traktuje to jako takie archiwum różnych moich "nocnych myśli", które czasem przeradzają się w teksty dla GPP. Nie jest to ani część integralna działania zespolu, ani chyba szerzej znana wszystkim członkom (chyba tylko Darek, wokalista i Łukasz, gitarzysta tam zaglądają). Pytanie o pełnoletność natomiast to raczej kwestia mojego świętego spokoju - dmuchanie na zimne, chociaż w gruncie rzeczy jest mi obojętne kto to czyta (jeśli ktokolwiek w ogóle).
Na koniec pytanie od jednego z zainteresowanych Waszym zespołem: czy istnieją jakieś poboczne projekty muzyków GPP?
Obecnie nie mamy chyba żadnych pobocznych projektów. Wiesz, GPP samo zaczynało jako projekt członków grind-core`owego Wojtyły i noise rockowego Lost Road. Z biegiem czasu ewoluowaliśmy w zespół. Każdy z nas myśli, żeby robić coś jeszcze na boku, ale na razie nie przybiera to żadnej konkretnej formy. Wojtek chciałby grać shellacowy noise, Darek pewnie też troche by pohałasował, a ja wciąż obiecuje sobie, że wrócę do moich zabaw z klimatami industrialno dark ambientowymi.
Wielkie dzięki Grzegorzu za tą ciekawą rozmowę. Jakieś słowo na pożegnanie?
Dzięki Łukasz za wywiad, a czytającym za dotarcie do końca. Słuchajcie dobrej muzyki i pamiętajcie EURO 2012 nam "nie zabiorom", hahaha.
Hehe, pozdrawiam!
Myspace